|
Warsztaty literackie, artyzm, rysunek, forum kreatywne, poświęcone artystom, tym raczkującym i dojrzałym. Zapraszamy nań wszelkich amatorów prozy, poezji, rysunku, malarstwa i fotografii. Nowi użytkownicy proszeni są o przywitanie się w odpowiednim dziale |
Autor |
Wiadomość |
Malaria
Hiena Polarna
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
|
Wysłany:
Czw 23:52, 16 Lip 2009 |
|
Wiadomo, ma się pieska, kotka albo jadowitego pająka.
Myślę, że każdy, kto dostał w końcu upragnione zwierzątko, czuje się z nim związany. Dlatego założyłam ten temat: a, żeby pogadać o zwierzakach. Anegdotki, zdjęcia, przedstawienie domowej bestii, wspominki na temat kota babci albo coś takiego.
Ktoś nie ma? Nie szkodzi, może chciałby mieć zwierzątko w domu?
Albo i nie w domu, w stajni czy basenie także być może.
Albo chociaż porozmawiać na temat ras, jakichkolwiek. Wszak nawet myszy są rasowe.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Malaria dnia Czw 23:52, 16 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Szalona_Truskawa
Wgryzka Szczypiorka
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 1265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolicy okolice
|
Wysłany:
Czw 23:59, 16 Lip 2009 |
|
Mam psa i dwa koty, które wprost uwielbiam. Mają charakterek, są piękne, potrafią być zabawne ('koty w toku ewolucji musiały się kompletnie zjarać, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że zwierzak w pewnym momencie potrafi ni stąd i zowąd biegać po całym mieszkaniu'). Kocham patrzeć, jak siadają na dywanie, jedzą, łapią muchy wieczorem, skaczą po kanapie, skradają się po kątach i wychodzą razem ze mną na spacer. Są cudowne.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Malaria
Hiena Polarna
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
|
Wysłany:
Pią 0:03, 17 Lip 2009 |
|
Taaak, koty są genialne. Chciałabym mieć kota, ale mam dwa psy i dwóch myszów, którze chyba też musieli się ostro zjarać, bo zachowują się nieraz jak małe małpki. A jak przykryjesz klatkę czymkolwiek, co ją zasłania i po pięciu minutach są odsłonisz, możesz znaleźć mysz na przykład uwieszoną głową w dół na suficie klatki
A te ich chwytne ogonki i huśtanie się na kolbach do gryzienia!
A jak taka mysz zacznie ziewać i prezentować te swoje zębiska!
Aczkolwiek nie sądzę, by koty były tego samego zdania, pewnie wolałyby moich myszów poznać od strony kulinarnej
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Szalona_Truskawa
Wgryzka Szczypiorka
Dołączył: 19 Mar 2008
Posty: 1265
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stolicy okolice
|
Wysłany:
Pią 0:06, 17 Lip 2009 |
|
Tak a propos relacji kotów z innymi zwierzętami, to moje koty do mojego psa się przytulają (: Bardzo pokojowo nastawione do siebie zwierzaki.
Co innego, gdy Malinę (kotkę) zaatakuje inny pies... Potrafi wyciągnąć pazury i tak go zadrapać, że wyje i ucieka do swojego domu. Dzielna Malina. Tylko boję się, że kiedyś swoją brawurę przepłaci życiem.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Krwiożercza
różowy gej
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 1775
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Pią 13:17, 17 Lip 2009 |
|
Mam kota i psa : )
i on i on to takie dwa niezłe skurwysynki, ale z kotem jestem bardziej związana i bardziej go kocham. dlaczego ?
bo dostałam go od S. zresztą pies mi jajka je -.-
i skacze po mnie. jakby nie było i kotek i piesek są dla mnie bardzo ważni. o tak.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ogrodniczka
Debiutant
Dołączył: 04 Sie 2009
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bełchatów
|
Wysłany:
Śro 10:27, 05 Sie 2009 |
|
Kiedy miałam trzynaście lat, u mnie zadomowił się królik, a do tego czasu niestrudzenie namawiałam rodzinę na zwierzaka. Byłam już tak wyczerpana, aż tu po tylu latach jest zgoda. To było wielkie wydarzenie w moim życiu i czułam się silnie oczarowana jego uszami, łatką na grzbiecie i sposobem bycia. Skakał wysoko i zdobywał szczyty. Taki drobny się wydawał, że bałam się, że się potłucze, ale na szczęście był bardzo giętki. Szalał często i śmigał to tu to tam i wpadał w poślizg na wykładzinie. Jak są takie półeczki na siano, to on przez nie często się przedostawał w niebywałym tempie i w kółko ciekał. Wyglądał często przez okno. Czasami gryzł po nogach, gdy je przez nieuwagę postawiłam na trasie i to było zabawne. Wkładałam go czasami do takiego pudełka z wyciętymi oknami i drzwiami, żeby miał swój prawdziwy dom i ku mojemu zdziwieniu miał zwyczaj nie tylko wychodzić przez drzwi, ale czasami wyskakiwał oknami. Czasami się zamyślał. Nigdy nie widziałam, żeby spał, co najwyżej leżał. Możliwe, że króliki tylko w ten sposób odpoczywają. Często na spacerze mnie prowadzał na smyczy i się bawiłam wtedy, że jest moim panem, a ja jestem Reksio. Ogólnie dużo radości z nim miałam, ale niestety potem ciężko zachorował.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez ogrodniczka dnia Śro 10:28, 05 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Vampire
Znajomy Po Fachu
Dołączył: 19 Lut 2008
Posty: 922
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 12:55, 05 Sie 2009 |
|
Kiedy inne dziewczynki mówiły, że będą piosenkarkami, aktorkami, modelkami, ja niestrudzenie powtarzałam, że zostanę weterynarzem, ewentualnie funkcjonariuszką dla zwierząt czy pracownikiem TOZ-u. Dopuszczałam jeszcze myśl, że będę sobie jeździć po świecie i śledzić/badać/opisywać/(...) różne gatunki.
Doszło do tego, że jeśli miałam wybór, wolałam pobawić się ze zwierzakiem niż z rówieśnikami. Encyklopedie zwierząt czytałam od deski do deski, kupowałam czasopisma typu "Mój pies", "Kocie sprawy", znałam charakterystykę ras psów. Męczyłam rodziców o jakiekolwiek zwierzę. Miałam radochę z dwóch złotych rybek kupionych tacie na imieniny, acz nie powiem, że marzeniem moim był pies lub kot. Psa wiedziałam, że nie będę miala, ponieważ często nie ma nas w domu. Ale po cichutku liczyłam na kota.
I wreszcie, prawie osiem lat temu, ku mojej radości w domu zawitał czarno-biały kocurek, Urwis. Najniezwyklejszy kot, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Niesamowicie inteligentny i kochany. Chodził za mną krok w krok, kiedyś poszedł za mną do szkoły i czekał sześć godzin, by ze mną wrócić do domu. Wyczuwał bezbłędnie emocje, kładł się na bolacych miejscach i mruczał, a jego rytuał powitań przeszedł do historii.
Niestety, mieszkamy naprzeciw wylęgarni kurcząt, przez co koty często chodziły tam i 'węszyły'. A żeby się tam dostać, musiały przejść przez bardzo ruchliwą ulicę. I... cóż.
Dokładnie w dniu śmierci Urwisa do pracy do taty przybłąkała się mała kotka, zaniedbana, utykająca, ale wesoła. Decyzja była natychmiastowa. Później dołączyła do niej młodsza siostra (z następnego miotu) Urwisa, czarnulka o magicznych oczach. Skiera, owa przybłęda, miała kocięta - dwa zostały wydane, jedna kotka została u nas, drugą daliśmy babci. W chwili obecnej kotka, która była u babci, Nośka, jest u nas, a my oprócz niej mamy jeszcze czarnego kocura, hrabiego, Bonifacego.
Nośka jest drobną koteczką, raczej cichą i trochę strachliwą, bardzo delikatną. Ale nie lubi zostawać sama, zawsze szuka towarzystwa, pewności, że w zasięgu wzroku ma kogoś zaufanego. I tak słodko miauczy!
A Boni, to typowy hrabia. O nim możnaby opowiadać godzinami, a pozy, w jakich zasypia... tylko brać aparat i zdjęcie za zdjęciem! Wielkie kocisko, które trzeba kontrolować, żeby nie przybrał za bardzo na wadze. Dzielnie broni terytorium, a potem dwadzieścia godzin śpi. Jeżeli chce być głaskany, to koniecznie już, zaraz, natychmiast, nie za minutę czy dwie. Jeżeli nie chce, to nikt nie ma prawa, bo się wkurzy i w najlepszym wypadku pójdzie gdzieś, obrażony machając ogonem.
Do tego przezimował u nas Rudy, koci przybłęda, którego nigdy do końca nie zaakceptował hrabia. Początkowo przychodził nieśmiało i tylko skubnął coś, co mu wystawialiśmy, a potem zamieszkał u babci. Jednak z początkiem wiosny poszedł swoją drogą.
Dodatkowo częstymi goścmi są u nas jeże, gołębie, króliki, wiewiórki, czasem wieczorem można na ogrodzie spotkać lisa, który również wybiera się do wylęgarni. Ba, dwa razy widzieliśmy... dzika. A na obrzeżach bynajmniej nie mieszkamy.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Malaria
Hiena Polarna
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
|
Wysłany:
Śro 13:31, 05 Sie 2009 |
|
Oh, ja też! Też miałam być weterynarzem, ale potem okazało się, że widok kości powoduje u mnie panikę porównywalną do takiej na wieść o bombie w metrz, gdy siedzisz sobie w wagonie
I pomysł padł. Też zawsze chciałam mieć zwierzaka, ale zabraniali mi, dopóki nie sprzątnę w pokoju. A potem przybłąkał się Kazan. A potem Taśka. A potem z Taśki wyszła czwórka szczeniąt. A ze dwa lata temu Kazan umarł, rok temu już nawet nie przybłąkał się, a świadomie został zaadoptowany Rembrandt. W międzyczasie trzy chomiki i obecnie dwóch myszów. No i pokój nie wysprzątany nadal.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ola1993
Bywalec
Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 610
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Nie 15:14, 16 Sie 2009 |
|
Miałam cztery chomiki, niestety żaden nie umarł ze starości. Bywa. Na tym się kończy historia moich zwierząt. Teraz na miejscu klatki mam drukarkę.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Aire
...musi pisać więcej
Dołączył: 06 Sie 2009
Posty: 43
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany:
Śro 19:05, 19 Sie 2009 |
|
Mam dwa koty, trzy psy (o zgrozo, nie lubię psów - ale spróbujcie wytłumaczyć to mojej mamie), trzy papugi, kanarka, królika i stadka rasowych kur (kochiny, feniksy i czubatka). O całej tej menażerii nie będę się rozpisywać, bo wszystko poza kociakami zostało przygarnięte przez mamę w chwili jakiegoś szaleństwa. Gdyby to była wyłącznie moja decyzja, w domu królowałyby tylko i wyłącznie koty.
Zresztą odkąd pamiętam, mieliśmy jakiegoś kota. Niestety, większość z nich zginęła tragicznie (jako że po drugiej stronie dość ruchliwej szosy znajduje się las) albo zaginęła bez śladu, jak Kajtka (wierzę, że mój nieznośny, ale kochany Kajetan to jej nowe wcielenie ) i Buras.
Obecnie jestem właścicielką dwóch kocurów, Kajtka i Puszka. Pierwszy to mruczący, wiecznie się łaszący, upierdliwy środek na pewne złamanie nogi - uwielbia wchodzić ludziom pod nogi, jedyny sposób, żeby przestał to wzięcie go na ręce. Kiedy zacznie się go głaskać, najlepiej od razu wygodnie usiąść i nie planować żadnych innych zajęć na najbliższą godzinę. Kajtek nie pozwoli przestać.
A Puszek? Złośliwa maruda. Jego hobby to dręczenie ludzi na wszystkie możliwe sposoby, ze szczególnym wskazaniem na łażenie po głowie w środku nocy (z wysuniętymi pazurami). Próbę wzięcia go na ręce można przypłacić życiem... no, w każdym razie zdrowiem. Wybredny - byle jakiej karmy nie jada, uwielbia szynkę.
A teraz trochę zdjęć:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Malaria
Hiena Polarna
Dołączył: 11 Mar 2008
Posty: 2449
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: baszta przy wejściu do Piekła. Za bramą, pierwsza na lewo.
|
Wysłany:
Pią 6:23, 09 Paź 2009 |
|
A ja miałam mysz.
[link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych].
Mam jeszcze jedną mysz, jego brata. Obecnie przesiaduje w miejscu, skąd zabrałam Kolwiego i jest na przemian nerwowy i osowiały. Podobno mysz sama długo nie żyje, musi mieć towarzystwo. Ech.
[link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych].
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
| |