Używki

Wysłany: Pią 15:17, 28 Mar 2008

Może właśnie dzięki tym antydepresantom mają taki ,,idealny, szczęśliwy" (?) kraj. Bo o Irlandii słyszałam tylko same dobre rzeczy. Właśnie poznaliśmy ich receptę. D:

Co do tematu...
Jeśli chodzi o narkotyki i papierosy, to uważam, iż jest to świństwem. Tak naprawdę to psują tylko nasze zdrowie, wygląd, wydajemy na to mnóstwo pieniędzy, czasem tracimy także przyjaciół. Zalety? Tylko jedna - szczęście w zamian. Nie, dziękuję.

Alkohol piłam raz, gdy ciocia dała mi spróbować Żwyca - ohyda. Już nigdy więcej! Następny raz był wtedy, gdy tata zauważył, że mam kiepski humor - dał mi Red'sa (tak to się pisze?) na poprawę nastroju. Dość dobre było.
A ogółem nic nie piję, bo w tak młodym wieku to zabija szare komórki i się lekko... głupieje. Dorosłym potem powracają, ale gdy ma się 12 lat lepiej nie próbować. (:

Wysłany: Pią 15:45, 28 Mar 2008

Z alkoholi lubię likier kokosowy, reds'y malinowe i drinki z sokiem limonkowym i colą.

Wysłany: Pią 16:16, 28 Mar 2008

Ja mam 13 lat i od czasu do czasu napiję sie piwa. (To krewww) To dlatego mam dość często głupawkę a szare komórki zmieniły kolor na czarny w różowe gwiazdki?

Wysłany: Pią 16:18, 28 Mar 2008

Ja nie lubię piwa. Ma tragiczny smak.

Wysłany: Pią 16:24, 28 Mar 2008

Jeszcze zalezy jakie ; p
Bo wiesz Ayika takie jak Warka(np.) to po nim mną trzęsie. A redsa(czy jak mu tam) to sie mogę napić.

Wysłany: Pią 16:46, 28 Mar 2008

Pfff. I tak jabole o wdzięcznej nazwie Wino marki wino są najlepsze.

F.

Wysłany: Pią 16:48, 28 Mar 2008

Wina jeszcze nie piłam ; p

Wysłany: Pią 16:57, 28 Mar 2008

Spróbuj, ale dobrego - gorzkim można się zrazić.
Ale przecież ja nie piję, nie palę i nie biorę, co ja tu mam do gadania? : p

F.

Wysłany: Pią 18:01, 28 Mar 2008

Nie Kociaku, ty jesteś przecież z nas wszystkich najświętsza Mruga

Królewskie przeżyję, a wino lubię czerwone, wytrawne, półsłodkie z Hiszpanii.

Wysłany: Pią 19:49, 28 Mar 2008

Wino marki ino jest wspaniałe! Raz tylko się nachlaliśmy takim... bo jakieś niedobre było, zamiast siarczanu wiśni było coś, co smakowało jak zgniłe, zgniecione i podpleśniałe truskawki. Ale wypiliśmy, bo przecież 3 zł nie może się zmarnować! Ja wypiłam tego najwięcej i pozostałam względnie najtrzeźwiejsza...
A piwa nie zdzierżę.
Domowej roboty rozcieńczone i dosłodzone, słabiutkie wino z kwiatu czarnego bzu - kocham.
Podobnie jak białego wermuta.
Sens mej egzystencji.

W temacie o wyżalaniu się doszliśmy do wniosku, że nie pijemy i nie palimy - jeśli już to bardzo okazjonalnie.
Vampire oznajmia że jest staroświecka, nie pali, nie pije.
Szalona Truskawa informuje iż przeraża ją niski średni wiek utraty dziewictwa (o czym Kot wspomniał - że 14 lat).
Kot oznajmia, iż ćpać by mógł tylko LSD lub się najarać, ale w obu przypadkach tylko pod opieką zaufanej osoby, a wstrzykiwanie sobie narkotyków w żyłę czy też wsmarowywanie ich sobie pomiędzy pośladkami jej nie pasuje.
Malaria melduje, iż nie ma czasu na Acodin i że jest on na receptę, więc bu, a i tak nikt na przeziębienie go kupował nie będzie.

a pił ktoś wino mszalne? polecam gorąco ^^

ostatnio miałam styczność z papiersami, a wiecie, że nawet mi smakowały

wino mszalne? tak, jak byłam na sześciogodzinnej mszy/chrzcie w jakiejś wspólnocie.
ale ogólnie do używek typu papierosy, narkotyki, alkohol - nie, nie ciągnie mnie. może do tego ostatniego, ale jedynie prawdziwe wino albo coś nisko czy prawie bezalkoholowego. po prostu mi nie smakuje.
aczkolwiek ostatnio nie potrafię zasnąć bez wypicia herbaty.
a po dużym wysiłku fizycznym lubię kakao.

Krwiożercza napisał:

ostatnio miałam styczność z papiersami, a wiecie, że nawet mi smakowały

ehh. ja nie wiem co mam ze sobą zrobić. bo palę, okazyjnie, ale jednak.
i boję się o siebie, że dam się w to wciągnąć.

Ludzie. Ja herbatę piję okazjonalnie.
Kawy nie lubię. Kakao jest słodkie. O alkoholu, papierosach czy innych to już w ogóle mowy nie ma.

Ja jestem abstynentką na całej linii, z woli własnej.

Ja już zdążyłam się w papierosy wciągnąć i rzucić palenie. Minął też czas wielkich popijaw - mam przesyt i teraz jak coś piję, to musi być autentycznie dobre. W praktyce: wermut biały lub słabe wino z kwiatu czarnego bzu.
Herbatę kocham. Czekoladę gorącą z cynamonem także, ale kawy już nie jestem w stanie zdzierżyć.

Ponadto kocham muzykę, szczególnie gitarową, popartą pięknym głosem i widokiem pięknych dłoni. Wtedy łapie mnie naturalny haj.

A ja poudaję świętą i stwierdzę że ani nie piję ani nie palę. Winem za 4,35 raz tylko przepłukałam zęby po czym malowniczo oplułam nim koleżankę.
W lepszym nie moczyłam pyska, tak z przeświadczenia.

Co do 14-letnich panienek które już zdążyły pozbyć się cnoty - chyba jednak wolę ten fakt pominąć i wyrzucić z głowy, inaczej do osiemnastki będę miała koszmary.

Nie pale, ale palilam, jak wszyscy, pije, ale w malych ilosciach, na jakiejs imprezie, alkohol na mnie nie dziala i wcale mi nie smakuje. A jesli o cpanie chodzi, tableteczki na sen, na dobry humorek, na super humorek, na koncentracje, i inne gowno przepisane przez lekarza, mnostwo tego. Male co nieco z wlasnej inicjatwy rowniez, dosc czesto nawet. I wcale nie uwazam, zebym psula sobie zycie w jakikolwiek sposob, wrecz przeciwnie, ze wspomagaczami jest jeszcze ciekawsze. Wszystko jest dla ludzi, hihi.

U Ciebie w Liverpoolu pewnie łatwo znaleźć dealerów. Ja mieszkam w katolickim miasteczku w Irlandii Północnej, tutaj zioła nia widu, ani słychu. A LSD strasznie bym chciała spróbować. Powtórzę, że użależnieni sukinsyni jak Kurt cobain są żałośni, ale jedna wycieczka do Marsa bez ruszania się z domu byłaby w sam raz.

W Liverpoolu nie trzeba ich nawet szczegolnie szukac, to drugie tak syfiaste miasto w Wielkiej Brytanii, na pierwszym miejscu stawialabym jednak Glasgow.
Nie spij przez trzy noce z rzedu, na Marsa nie dolecisz, ale na Ksiezyc na pewno. Czasami trzeba sie ratowac domowymi sposobami Mruga