Eutanazja

Cieszę się, że jednak ktoś (a w szczególności Malaria) potrafi jakoś wyjaśnić mój pogląd.

Inna sprawa - czy jako aktywistka bym o eutanazję walczyła? Tak. Nie. Może. Nie wiem. Nie jest to piorytet w moich poglądach, bo jakoś nie zapowiada się, by było to coś, z czego chciałabym korzystać.
Najpier powalczyłabym jednak o aborcję.

Ja nie wiem, czy sprawa eutanazji czy aborcji mi pilniejsza. Mnie dręczy czasem taki lęk, że któregoś dnia właśnie znajdę się w koszmarnej sytuacji, że miałabym całe życie jeździć na wózku (koniec z tańcem, nieeeee!!!!!) to bym wolała się zabić. Ale jeszcze gorzej - nie mogę się zabić, bo rączki sparaliżowane! To byłoby okropne. Nie pisać, nie rysować, nie tańczyć... lepiej zdechnąć.
Z drugiej strony aborcja... także pilna rzecz! Aj, aj.

Ja bym postawiła na pierwszym miejscu aborcję. Bo przez jej brak ludzie niekiedy umierają, a eutanazji czasami cierpią. W sumie, to oba ważne.

Eutanazja? Tylko, gdy nie ma nadziei na wyzdrowienie. Bo człowiek umiera tak na prawdę wtedy, gdy się poddaje, gdy nie ma już sił.
Nie mówiąc oczywiście o prawie do wyboru, własnych decyzji, i tak dalej.

zmienił się czyjś pogląd ?
bo ja dalej jestem za eutanazją, jak najbardziej za.

Wciąż za, bez zmian.
Tylko trochę mnie taka sytuacja:
mamy do czynienia z osobą zupełnie sparaliżowaną i nie dowiemy się do niej, czy chce umrzeć. Jak stwierdzamy w tym momencie, że możemy ją zabić?