Aby nam ulżyło - wyładujmy się

Ja ostatnio wszystkim się wzruszam. Źle ze mną.

A w zatruciu naszej planety nie ma nic śmiesznego. Namawiam wszystkich gorąco, żeby recyklingowali plastik i szkło. To nie jest problem osobno posegregować butelki po coli.

Co z tego, że segregacja itepe, jak wszystko i tak idzie do jednej śmieciarki. Ale Wałbrzych to dziura.
Ostatnio na przystanku ktoś powiesił ogłoszenie: Sprzedam obornik, 100 zł/tona.

uniwers napisał:

Co z tego, że segregacja itepe, jak wszystko i tak idzie do jednej śmieciarki.

Też tak kiedyś myślałam, ale zauważyłam, że w śmieciarce są na górze jeszcze osobne pojemniki, do których trafiają poszczególne śmieci... No chyba że do ciebie przyjeżdżają inne śmieciarki.

Ja się tam nie przejmuję i wszystko segreguję na wszelki wypadek. Makulaturę tylko wystawiam, nie wyrzucam, bo zbieracze po nią przychodzą i dostają za nią kasę, a tak to wywaliłabym do przeznaczonego na to pojemnika, a tak oni mają te kilka groszy za moje papierzyska. A sporo tego mam, bo odkąd miałam możliwość utrzymania bazgradła w dłoni, to rysowałam.
Mimo iż u nas ostatnio spalono parę pojemników. Denerwuje mnie to.
U nas śmieciarki nie zabierają plastiku, szkła i tak dalej. U nas je zostawiają po prostu raczej. Przynajmniej kilka razy tak było. Ale za mało tych pojemników. U nas zawsze jest pojemnik a wokół niego sterty cztery razy większe niż on sam.

Taaak. Sentymenta a propos śmieciarek. Genialny temat do rozmów, nie ma co.

No to jeszcze zależy gdzie mieszkasz, Uniwers. Ja oddaję butelki do specjalnego skupu, gdzie już recyclingują. Ale z tego co wiem, większosć śmieci w Irlandii i tak poddaje się recyclingu, w przypadku papierów czy szmat rozkłada się je na kompost.
Łiiii, mieszkam w ekologicznym kraju <3

Kursy złomiarzy po ulicach i podwórkach są na porządku dziennym, podobnie jak watahy żuli pod Kauflandem i Biedronką. A w śródmieściu to w ogóle brud, smród i nędza. Szkoda gadać, ja chcę do POZNANIA!

Poznań jest bardzo przyjemnym miastem, w każdym razie w moim odczuciu zawsze taki był. ; )
Chociaż są też takie miejsca, które straszą.

Zły, kurewsko zły dzień. Kurewsko. Tak złego dnia dawno nie miałam. Pieprzone choróbsko wróciło z całą mocą, atak astmy i dwa autobusy, które mi spieprzyły sprzed samego nosa. Dezodorant się skończył, bo matka oczywiście gdzieś ma, że od miesiąca ją proszę o dokupienie, więc muszę się myć co pół godziny, a to i tak pomaga na kilka minut. Ganiając za autobusami, żeby matka mogła przywieźć swój o kant dupy potłuc kosz na baniak z winem, dostałam kurewskiego ataku duszności, że omal się nie udusiłam, ale to mniejsza. Cały dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem kaszlu, pociągania nosem, siedzenia nad kiblem w oczekiwaniu na wymioty (pieprzone leki, rozpierdzieliły mi przewód pokarmowy), bolące wszystko w środku. Dzień jak kurwa co dzień.
Po baniak nie pojechałam. Kurwa mać. I przegrałam w karty. Nawet do nich nie mam szczęścia, przegrywam i przegrywam, a ponoć kto nie ma szczęścia w kartach ma w miłości. A tu jakiegokolwiek szczęścia ani widu ani słychu, nie mam nawet ludzi, których mogłabym nazwać dobrymi znajomymi, o kumplach czy przyjaciołach nawet nie wspomniawszy.

EDIT: Łeee, brzuch mnie boli, mdli mnie na widok jedzenia, a po jedzeniu mam ochotę wymiotować, tak samo jak przed jedzeniem. Tylko z innych powodów. Moje ciało mnie nie lubi.

Powinnam byc teraz na jakiejs imprezie, albo cos, powinnam korzystac z zycia, a siedze przed komputerem, bo moj ojciec sie o mnie troszczy - niech go szlag trafi. I jeszcze mi zabral tabletki znow i mowi, ze mi zrobi przed spaniem gorace kakao, to na pewno zasne. No jasne.
A poza tym jest piekielnie zimno, bo wysiadlo ogrzewanie.

Mam podobnie, Malario, z tym, ze moje cialo mnie lubi, ale ja nie lubie mojego ciala.

Woda zamiast mózgu. I jakoś tak źle, nieswojo.
Problemy z myśleniem. Głupie nicnierobienie oraz brak książek.

A u siostry stwierdzili astmę. Świetnie.

Idę sobie pograć.

Łee, jutro szkoła, w następnym tygodniu kolokwium z analizy łeee. No.

Apropos grania:
Kto jest chętny do ponaparzania się online w Unreal Tournament 2004?

i jakoś mi smutno, powracać do tego świata. do rzeczywistości.

A w jakiej rzeczywistosci bylas? Mruga

Uniwers, niestety nie mam : p Chcesz to możemy w Runscape, lol.

w takiej w której co chwilę się śmiałam. w takiej w której chciałabym pozostać, a teraz co? znów szkoła i ci ludzie, którzy tylko na pozór są twoimi przyjaciółmi.

@Fat
Uuu, coś jak tibia? Zapomnij.
To może Soldat, cooo? :->

Czuję się jak Astrid Magnussen.
To niedobrze.
Bardzo nawet.
Nie lubię mieć "syndromów Astrid", jak to z eksprzyjaciółką określałyśmy.

Buuu, boję się ludzi. Oni są źli, chcą mnie zjeść.

EDIT: Chcę mieć dom wreszcie, kurde.

Urgh, musze isc jutro do szkoly, a jestem nie do uzytku, dzisiaj trzy razy wpadlam na sciane.
Osiem godzin, w tym trzy filozofii, a buu...!

Cholera. Jestem nieklasyfikowana z polskiego. Już. Kurde mol, co za kobieta.

jeśli zaraz nie wejdzie na gadu, nie odpisze albo nie zadzwoni, to chyba tu zejdę. dawno się tak cholernie nie denerwowałam.