Aby nam ulżyło - wyładujmy się

wszystko straciło sens.
jedynie wziąść żyletkę.
i się zabić.
wiedziałam, że i on kiedyś wyjedzie..

Uroda wymaga poświęceń.

Żercza, nie łam się. W ogóle o co kaman? Bo ja nie bardzo jestem chyba w temacie.

Mnie też możecie dać żyletę. Bo są takie chwile, kiedy życie staje się zbyt dużym ciężarem.

*wręcza po żyletce*
Mi tam wystarczy moje przeziębienie. Znów nie mogę nawet obejść dookoła domu.
I mam przeczucie, że pizza mi zaszkodzi.
A dopiero dziś w ogóle cokolwiek spożywam, no... a przez całą chorobę byłam w stanie przełknąć tylko czekoladę z cynamonem albo kawę zbożową.

Malaria! To moja działka!
<rozdaje żyletki>

o przyjaciela. wyjechał za granicę i nie będzieny mieć kontaktu. to jest do dupy, bo już mi go brakuję = (
nikt mi go nie zastąpi...

Hm, rozumiem. Współczuję *głaszcze*
Pociesz się, że chociaż nie skończyło się tak, że po prostu stracił tobą zainteresowanie na rzecz nowych znajomych, jak ja to miałam z moją przyjaciółką. Dwa lata kurde, dwa lata żeśmy się przyjaźniły, a później ona po prostu przestała pisać. Okazało się, że jestem już niepotrzebna, bo jej do szczęścia potrzeba tylko cały czas mieć chłopaka i wcale nie musi mieć nikogo więcej. I od tej pory ciężko mi się z nią porozumieć, jak czasami pogadamy na gg. Zawsze mam wrażenie, że gada na odwal się i tak, żeby gadać i wcale mnie nie słucha.
A kiedyś zawsze miała czas mi się pożalić, poprosić o radę, bądź powkurzać na kogoś. A teraz nic. Żadnego wspólnego tematu, bo jedynym swoim hobby uczyniła posiadanie chłopaka.
Ghe. No kumpla jeszcze miałam, ale on studiuje i czasu za wiele nie ma, zresztą nigdy nie mieliśmy wielu tematów. Ale zawsze to kumpel, nie?
Ale kumpel. Z kumplami mogę się kłócić bez żalu, mogę z nimi długo nie mieć kontaktu, a i tak dobrze mi się z nimi gada i w zasadzie nie muszę się specjalnie angażować emocjonalnie.
Kumpelstwo jest milion razy lepsze niż przyjaźń, w którą, nawiasem mówiąc, podobnie jak w miłość, nie wierzę, no. Miłość to sobie może być, ale nigdy w zamkniętym związku. Przynajmniej u mnie to się wyklucza.
No. Malaria się naprodukowała, pożaliła.

Więc... cóż, Żercza. Na pewno nie będziecie mieć kontaktu? Może mejl? Jak nie mejl, to może list od czasu do czasu aż do umożliwienia funkcjonowania mejlu? A jak mejl będzie to może i jakiś komunikator netowy?
Pojechał na jakiś czas, czy na dłuuugo?

na zawsze. nie wiem gdzie, nie chciał powiedzieć. myślę, że na leczenie bo cóż, jest narkomanem..
ale kurdę jeśli każdy narkoman jest taki, to ja po prostu będe im nogi całowała.
wiesz.. skoro pojechał na leczenie to nie będzie szans na kontakt, w każdym razie cieszę się z tego, że to powiedział. wiesz co ; ) i mam nadzieję, że jeśli istnieje to całe niebo i piekło( w co nie wątpie) to spotkamy się w nim kiedyś.. kiedyś.

a ta Twoja 'przyjaciółka' to niezła gościówka. do takich to tylko z widłami.

I nie dałaś mu żadnego kontaktu? Nie ma twojego mejla? Żadnego nawet namiaru? Bo mógłby się odezwać, gdyby tylko złapał okazję. No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Pociesz się, że mogłaś trafić na taką osobę, jak moja była przyjaciółka -.-
Swoją drogą fajnie tak dostać, takiego kopa od przyjaciółki. Zwłaszcza, że byłam w niej totalnie zakochana. Jedyna osoba, do której udało mi się przywiązać i jakimś uczuciem obdarzyć i cóż. I potem ludzie się dziwią, że nie potrafię się zaangażować emocjonalnie.

W ogóle to nie mam od ponad roku z kim pogadać na temat samej siebie. To dość przykre, bo samemu trudniej jest znaleźć rozwiązanie czy wyjście z wewnętrznego problemu, a czasami takie rozwiązanie jest niemal absurdalnie proste.

Malaria Deicide napisał:

Dwa lata kurde, dwa lata żeśmy się przyjaźniły, a później ona po prostu przestała pisać. Okazało się, że jestem już niepotrzebna, bo jej do szczęścia potrzeba tylko cały czas mieć chłopaka i wcale nie musi mieć nikogo więcej. I od tej pory ciężko mi się z nią porozumieć, jak czasami pogadamy na gg. Zawsze mam wrażenie, że gada na odwal się i tak, żeby gadać i wcale mnie nie słucha.
A kiedyś zawsze miała czas mi się pożalić, poprosić o radę, bądź powkurzać na kogoś. A teraz nic. Żadnego wspólnego tematu, bo jedynym swoim hobby uczyniła posiadanie chłopaka.

podpisuję się pod tym.

dałam i obiecał, że jak tylko będzie mógł to napisze.

najgorsze jest to, że ci którzy są najważniejsi potrafią najbardziej ranić.

ojacie. ale offtop.

____________

jutro sprawdzian z fizyki

E tam zaraz offtop. Niełatwo robić prawdziwy offtop w temacie, który i tak jest prawie offtopiczny. Poza tym ciągle narzekamy.
Skoro dałaś mu kontakt, to nie ma się co martwić, tylko spokojnie czekać. No. I w ogóle.
A mnie łepetyna boli, bo cały dzień siedzę pod kołdrą i filmy oglądam. I nadal mam zatkane zatoki i zdarte od kaszlu gardło. Gheee.

M. pojechał do Danii i tak pusto. ;<

Krwiożercza napisał:

najgorsze jest to, że ci którzy są najważniejsi potrafią najbardziej ranić.

ba, bo wroga to masz gdzieś, nie?

Granie w ruchankę szkodzi zdrowiu. Znowu kaszlę zgniłozieloną flegmą i smarczę na żółto. I na czerwono, bo mój nos chyba ma dość i zarządził, że dziś pierwszy raz poleci z niego krew. Cudownie.

Ale to mnie i tak nie powstrzyma przez graniem.

Vampire napisał:

ba, bo wroga to masz gdzieś, nie?

Tak, wroga to mam daleko, daleko ; )

__________________

mój brzuch! ; (

za dużo się naoglądałam tych 'reklam społecznych' na temat wypadków samochodowych i jestem pewna, że się coś stanie. kuźwa. po cholerę ja to oglądam.

Ba, ja jestem wręcz pewna, że umrę podczas przechodzenia na drugą stronę ulicy. Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale autobusy się chyba na mnie zbiorowo uwzięły i wszystkie próbują mnie przejechać.

Jestem studentem.

uniwers napisał:

Jestem studentem.

Przypuszczam, że wolałbyś być śmieciarzem?

Jeju. Sumienie mnie gryzie, że powinnam się grzecznie uczyć, a nie siedzieć przy komputerze.