Aby nam ulżyło - wyładujmy się

<idzie do kąta>
I nawet mi się skończyła czekolada... (W formie nutelli w słoiku, ale jednak).
Fundacja... Jestem za.

Pocięłam się. Przez niego, oraz przez M. Boli mnie.

nie, Żercza. cholera jasna!
nie rób tego więcej. nie wchodź w to bagno.
wiem, co to znaczy. niestety.

Boję się, że jest już za późno. Życie to czyste zło.

Ju Ci napisałam na PW, i powtórzę - jakby co, zawsze możesz do mnie napisać. A żyletkę wyrzuć do śmietnika, najłatwiej o niej zapomnieć, gdy jej tam nie ma.

Bo my wszyscy jesteśmy tacy emo.

^$#$%^#@#@#@!%$$W!#@#^%^AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA centralnie w górną krawędź framugi głową przychrzaniłem MÓJ ŁEB *****AAAAAAAA!!!

Za wysoki jesteś

Nic mi się nie chce...

Patrząc na swoją kartę zdrowia wpadam w rozpacz, i chlipię, jak oszalała. Co za przeklęty sposób, by w jeden rok przytyć sześć kilogramów?! Teraz pewnie jest więcej, mój Boże. Jestem obrzydliwą, grubą dziewuchą. Muszę zacząć jakąś dietę, koniecznie, inaczej nigdzie nie pokaże się z odkrytym ciałem.

Nigdy więcej Trylogii Sienkiewicza. "Królową hien" pisać próbowałam i dialogi wyszły mi jak żywcem wyjęte z "Potopu". Zgon.

Krótkowidz przed państwem. Okulary się kłaniają...
Cholernie mnie oko boli po jakichś kroplach, przy czym lewą źrenicę mam jak spodek od filiżanki a prawą jak łebek szpilki.
Razi mnie wszystko, nawet czarny!
Boże, jakie to straszne... aż sie czasem sama dziwię, że potrafię być tak żałosna

Wpadłam na bloga jakiejś 13-letniej 'pisarki'. I co widzę? TONA błędów. Ortograficznych, logicznych, składniowych... i innych. I napisałam uprzejmie, że mogę jej pomóc te błędy poprawić. A co napisała mi inna panienka pod moją propozycją?
"A i na twoim miejscu do tej osoby od błędów ortograficznych ja bym nie wysyłała notek bo pewnie je chce ukraść!"
lol. Nie mam pytań.

Daj adres tego ścier... bLoGuAssQua, plz.
Dawajcie walniemy tam ze dwie tony spamu.
%-)

nienawidzę jej. nienawidzę tej jebanej suki.

uniwers napisał:

Daj adres tego ścier... bLoGuAssQua, plz.
Dawajcie walniemy tam ze dwie tony spamu.
%-)

Pochwalam.

Nie ma czasu. Nie ma czasu pisać. Od tygodnia nie ma już czasu. Zaraz zacznę chodzić po ścianach.

Jak w Matrixie!
Jeju. Długo nie było fińskiego i wymowę szlag trafił. I musiałam sąsiadów uraczyć paroma fińskimi piosenkami. Założę się, że nie są zadowoleni.
Jeny, alem leniwa. Jak stado leniwców.

I w ogóle nie mam pomysłu na tytuły! Wszystkie tytuły robocze brzmią zawsze "Wolność" i wszystkie do opowiadań pasują, no...

Specjalnie dla Uniwersa adres blogusia, a fe! [link widoczny dla zalogowanych]

A co mnie dziś wkurzyło? Od doby biorę te okropne leki pędzone etanolem, a stan mojego zdrowia nie poprawia się

Nie mogę niczego przełknąć przez aftę w gardle ;(

Od pewnego czasu mój humor chwieje się niebezpiecznie na samym brzeżku wzgórza, i to pomiędzy całkowitymi skrajnościami. Wystarczy kropelka, by spalić emocje w drobny pył, a kiedy owiewa mnie z piekielnym podmuchem jeszcze bardziej wariuję.
Nie mam ochoty na nic, prócz zalotnego machania kiecką, i siedzenia na czterech literach.
Podejrzewa się u mnie depresję. No, i coś bredzę.

Muszę wybrac się do okulisty. A i z moją klawiaturą coś jest nie tak.

źle mi, ach źle

Pragnę w nieprzymuszonej woli siąść, zapłakać gorzko, po czym usnąć rychło z owego szlochu, i już się nie zbudzić. Do tego światło mego życia zgasło.

Za każdym razem, jak widzę tę sukę, którą muszę nazywać matką, krew mnie zalewa. Mam nadzieję, że któregoś pięknego dnia tir rozsmaruje ją na asfalcie. Będę wtedy współczuć nieszczęsnej nawierzchni.

Brzydzę się tej krowy, mam ochotę zedrzeć z siebie całą skórę, jak pomyślę, że ta kurew mnie urodziła. Nienawidzę. Nienawidzę siebie, za to, że mam z nią cokolwiek wspólnego. Mam ochotę zmasakrować sobie twarz, jak widzę podobieństwo.

Nienawidzę, jak wyśmiewa jak wymsknie mi się coś o dobrych ludziach. Uważa się za dobrą, bo jest uczciwa i jest za słaba, by oszukiwać i drzeć forsę z tych, z których istotnie byłoby dobrze zedrzeć. A nie rozumie, jak można komuś pomóc bezinteresownie, zainteresować się czymkolwiek innym poza własnym nosem.

I nienawidzę się za litość, która czasami mnie bierze przez tą dziwkę. Zamiast psychicznie wyniszczać tę kurwę konsekwentnie, lituję się.
Pieprzona słabość.

Nienawidzę.

I przerażenie mnie bierze, jak myślę, że kiedyś też będę stara. Że będę roztaczać ten ohydny smród starej baby, że będę mieć obwisłą twarz i tony sadła zwieszające się z każdego miejsca na ciele. Że wypadną mi włosy, tak jak tej suce.
Nienawidzę się na samą myśl o tym, że mogę, tracąc urodę i młodość, być za słaba na wstrzyknięcie sobie dawki śmiertelnej narkotyku, leku, bądź rozbebeszenie sobie żył.

Nienawidzę.