Aby nam ulżyło - wyładujmy się

Fat Cat napisał:

Kutwamaćcholerajasna.
Popieram narodową służbę zdrowia, nawet bardzo, ale nie mogę czekać dwa miesiące na liście, po prostu nie mogę. Tak mnie to cholerstwo boli, że nie mogę w nocy spać, więc niech i sobie ten prywiaciarz policzy fortunę, i niech mnie nawet rozetnie na pół, ale coś trzeba z tym zrobić, po prostu.

Wiesz, kiedyś miałam na skierowaniu napisane "pilne" i powiedzieli mi (w grudniu), że dwa miesiące trzeba czekać, bo dopiero po dwóch miesiącach otworzą listę na... kwiecień. A jak lekarzy pytałam, czy może mnie przyjmą, to wszyscy mnie opierdzielili i kazali się wynosić i nie zajmować ich cennego czasu, w efekcie czego pół nocy spędziłam w szpitalu, czekając na... prześwietlenie, bo panie pielęgniarki musiały sobie poplotkować.

Buuu, brzuch mnie boli, strułam się. Od dziś zawsze będę patrzeć na skład, bo nie wiadomo, w czym może czaić się czosnek i cebula. Głuuupie uczulenie. Teraz przez kilka dni nie będę mogła nic jeść i kwas żołądkowy wyżre mi te wrzody już do reszty.
I w ogóle tatuaż jest za drogi.

Malaria Deicide napisał:

I w ogóle tatuaż jest za drogi.

a ile kosztuje? : d

Krwiożercza napisał:

w życiu nie wezmę wódki do ust. nic. koniec. kropka.
brzuch mnie boli, głowa, no, masakra.
ludzie, ratujcie!

tak tylko mówisz, a znając życie, na następnej imprezie też wypijesz. jak nie wódki, to czego innego. : P
a na kaca polecam węgiel. mojemu ojcu pomaga, nie wiem, jak tobie. xdd

emciak napisał:

tak tylko mówisz, a znając życie, na następnej imprezie też wypijesz. jak nie wódki, to czego innego. : P
a na kaca polecam węgiel. mojemu ojcu pomaga, nie wiem, jak tobie. xdd

masz rację, ale trzeba sobie cos wmawiać, żeby się lepiej poczuć Mruga

)
że węgiel mam jeść ?

_____
ktoś mi grozi -.-

Emciak napisał:

Malaria Deicide napisał:

I w ogóle tatuaż jest za drogi.

a ile kosztuje? : d

Za dużo... stać mnie tylko na niewielki. Buuu. Ale pójdę i zrobię! Niedługo.

Jak długo będzie mnie jeszcze prześladować moja własna dziecinność, smarkatość i niedojrzałość? Ile razy usłyszę to samo z ust ludzi, których lubię?
Szlag mnie trafi zaraz. Z jednej strony miło jest być dzieckiem. Z drugiej jednak od zaraz chcę iść już studia (a przynajmniej być w tym wieku).
Tracę czas, za dużo ode mnie wymagają, mam wrażenie że beztroskie lata minęły, jednocześnie nadal jestem, do cholery jasnej, dzieciakiem. Zwykłym dzieciakiem, dla każdej wartościowej osoby którą poznam tylko dzieciakiem.

Żercza, ile Ty właściwie masz lat?

Fat Cat napisał:

Żercza, ile Ty właściwie masz lat?

'95, czyli w tym roku stuknie jej 14.

-_-

Osoba młodsza ode mnie stanowczo nie powinna się upijać wódą ani chadzać co tydzień na pijackie imprezy. I nie mówiętego z jakichś moralnych pobudek, ale po prostu z perspektywy zdrowia - z doświadczenia mogę powiedzieć, że tak długo jak jest zdrowie, można być osobą szczęśliwą, gorzej zaczyna być, gdy zdrowia brak. Konsumowanie alkoholu w takich ilościach w tak młodym wieku to nie jest szacunek dla własnego organizmu.

Fat Cat napisał:

-_-

Osoba młodsza ode mnie stanowczo nie powinna się upijać wódą ani chadzać co tydzień na pijackie imprezy. I nie mówiętego z jakichś moralnych pobudek, ale po prostu z perspektywy zdrowia - z doświadczenia mogę powiedzieć, że tak długo jak jest zdrowie, można być osobą szczęśliwą, gorzej zaczyna być, gdy zdrowia brak. Konsumowanie alkoholu w takich ilościach w tak młodym wieku to nie jest szacunek dla własnego organizmu.

narazie nie mam problemów ze zdrowiem, a osiemnastka przyjaciela, to chyba dobry powód na wypicie kilku kieliszków.
przecież nie jestem żadnym żulem, raz na jakiś czas można się napić, prawda?

Oj, Żercza, ale nie co tydzień. Wierz mi, naprawdę nie chcesz mieć problemów z organizmem. Bo jak masz problemy z organizmem to chodzisz do lekarzy. A jak chodzisz do lekarzy, to zaczyna się Armagedon.

Moja biedna łepetyna. Mam tego dość, czemu nie jestem normalnym ludziem, który jak wie, że coś go przyprawia o koszmarny ból, to nie potrafi mimo wszystko tego nie robić? Kurde, zmuście mnie, żebym nie spała więcej niż pięć godzin, bo umrę.

Malaria Deicide napisał:

Oj, Żercza, ale nie co tydzień. Wierz mi, naprawdę nie chcesz mieć problemów z organizmem. Bo jak masz problemy z organizmem to chodzisz do lekarzy. A jak chodzisz do lekarzy, to zaczyna się Armagedon.

..ale przecież co tydzień sie nie upijam Mruga

)
dobra, mniejsza z tym. koniec offtopu.

Jak chcesz. Jak jesteś jeszcze zdrowa, to się ciesz. Też bym chciała.

Pisanie idzie jak po grudzie. I gorzej. Zgubiłam gdzieś kliiimaaat *beczy*

Bleh, jutro do budy. Koniec tych wagarów.

Jeśli po grudzie to złe określenie, to ja powiem, że mi jak po maśle : p
Od dawna - ba, chyba nigdy - nie miałam takiego pomysłu. Owszem, były jakieś bardziej innowacyjne, ale tak spójne i po prostu dobre... pochlebiam sobie z pewnością, ale nie, to nie jest opinia, którą bym chciała przelać na czytelnika, to jest mój prywatny zachwyt nad tym, że znowu zasiadłam z długopisem nad notatnikiem. Jak tak dalej pójdzie, pierwszy rozdział będzie już bardzo niedługo.

Ajć, to w sumie powinnam była w drugim temacie napisać.

Wiesz, z pomysłami idzie dobrze, gorzej z wykonaniem. Gdzieś zgubiłam instynkt słowa i zdolność czaru, kompletnie nie potrafię pisać świadomie.

To pisz przez sen.
%-)

Biję was na głowę ilością zapisanych stron i dobrze o tym wiecie. Teraz skończyłem wklepywać w komp kolejnych pięć rozdziałów. Powoli szykuje się wielki finał mojej nowej powieści, o której wiedzą tylko nieliczni. Buahaha!

E tam ilość. Liczy się jakość.
- rzekła najmniej płodna grafomanka, jaka kiedykolwiek stąpała po tej ziemi : p

Kocie, ty przynajmniej coś skończyłaś. Pal sześć, że teraz piszesz od nowa, ważne, że skończyłaś : P
Ja nawet Cygańskiego Wina do końca nie napisałam, bo zostawiłam sobie w środku scenę na później i dotąd nie skończyłam.

Hm, hm? Konkurs? *subtelna aluzja*

Nie piszę od nowa, i dzięki Bogu, że nie.

Głosowanie będzie niedługo. Nie ma nic bardziej irytującego, niż subtelne aluzje, więc proszę przestać ; p

Borze najzieleńszy, nienawidzę pisać. I nienawidzę tego kretyńskiego stanu, kiedy nie jestem w stanie zapamiętać nawet poprzedniego słowa, a co dopiero skumać, że jest powtórzenie... ani koncentracji żadnej, ani umiejętności, ani weny, w rysunku ani proporcji złapać nie idzie, ani trójwymiarowości ukazać, ołówek i długopis w palce uwierają, klawiatura jest niewygodna, pisanie denerwuje, pomysłów w cholerę, a od ich wykonania szlag jasny trafia. Czuję się tak, jakbym nie miała już nigdy napisać ani zdania. Ani przeczytać. Dlaczego ostatnimi czasy nawet nie umiem myśleć składnie, nie jestem w stanie zapamiętać niczego, co było przed sekundą, nie mogę ani na chwilę wyleźć z tej chrzanionej teraźniejszości i obecnej sekundy?
Jak tak dalej pójdzie, dla dobra własnej psychiki, zrezygnuję ze wszystkich form twórczości.

EDIT: A w ogóle, jak się komuś poskarżyłam na ten gÓpi stan, to dowiedziałam się, że gadam jak narkomanka : P