Aborcja

A ja nie chcę być okradana, wyzywana, bita i nie wiadomo, co jeszcze.

Taki obywatel jest szkodliwy, prawda. Ale trzeba też mu pomóc, skoro już jest.
Absolutnie kobieta musi mieć możliwość wyboru, bo to jej ciało i jej życie. I nikt nie ma prawa w to ingerować.

A co do tego ulepszania... zamierzam rozprawić się z tym tematem w jednej z moich powieści, obecnie istniejącej jedynie jako pomysł. Sądzę, iż ingerencja na przykład w geny będzie zgubna, natomiast danie matkom wyboru da jakąś szansę. Przydałoby się też przy okazji nieco podratować opiekę społeczną, bo ślepota tej instytucji i jej pracowników jest winna wielu upadkom moralnym i społecznym, jak i pewnie niejednej śmierci, jak choćby w tych patologicznych rodzinach, o jakich ostatnio dużo słychać... kolejne dziecko zabite, bo płakało.
Obdarłabym mordercę ze skóry i powiesiła na antenie satelitarnej.

Cathy napisał:

A ja nie chcę być okradana, wyzywana, bita i nie wiadomo, co jeszcze.

Nikt nie powiedział, że będziesz.
Ja bym raczej zapytała o gwałciciela - po co nam taki obywatel?
Jeśli kobieta dziecka nie kocha, to rodzić go nie powinna.

Niezły pomysł, Malario (z powieścią, nie z powieszeniem delikwenta na antenie ; P). Literatura (ogólnie media, i nie mówiętu tylko o radiu, telwizji i prasie) mają często większy wpływ niźli pan polityk, podobnie jak Beatlesi byli bardziej popularni od Jezusa. Tylko uważaj - powieść to cholernie piękna rzecz, ale łatwo sobie na niej złamać serce. Poza tym jest trudniejsza do napisania niż opowiadanie/nowela.

Pozdrawiam,
F.

Ola1993
Masz racje wszyscy i tak umrzemy...
Tylko, że ale płodu nie ma to różnicy bo i tak kiedyś umrze boleśnie a
w zarodku umrze bez boleśnie.
I taka jest różnica my umrzemy boleśnie a "on" nie...

Skąd wiesz?

Vampire napisał:

Skąd wiesz?

Dobre pytanie.
Właśnie, miałam wam przesłać ten artykuł z Focusa, o umieraniu. Skleroza nie boli >.<

Eee...
No chyba raczej tak jest...
Gdy jesteś mały mniej odczuwasz ból, no przecież rozwijający się płód to jeszcze nie człowiek

ile razy już umierałaś, że tyle wiesz o śmierci?

Fat Cat napisał:

Niezły pomysł, Malario (z powieścią, nie z powieszeniem delikwenta na antenie ; P). Literatura (ogólnie media, i nie mówiętu tylko o radiu, telwizji i prasie) mają często większy wpływ niźli pan polityk, podobnie jak Beatlesi byli bardziej popularni od Jezusa. Tylko uważaj - powieść to cholernie piękna rzecz, ale łatwo sobie na niej złamać serce. Poza tym jest trudniejsza do napisania niż opowiadanie/nowela.

Ale wieszanie na antenie satelitarnej też jest niezłym pomysłem.
Co do powieści, to, jak zwykle, musiałam całą jej tendencyjność przyoblec w jakieś inne ciuszki, i ogólnie pomysł jest mocno rąbnięty...

A co do umierania: ja umierałam dwa razy: najpierw, by stać się wampirem, a później po przeczytaniu pewnej uroczej scenki w ocenianym przeze mnie opowiadaniu.
A tak na serio, umieranie ponoć nie boli, w wypadkach, gdy wiąże się z tym, że pojmujemy zagrożenie i wiemy, że zaraz umrzemy, bo organizm wytwarza pewien hormon, który znieczula i sprawia, że jesteśmy spokojni i pogodzeni ze światem.
Tak jest w wypadku śmierci nienaturalnej. Dość często, z tego, co wiem.
Natomiast umieranie na nieuleczalną chorobę, bądź na taką, na którą są lekarstwa i rehabilitacje, ale NFZ nie refunduje, więc nas nie stać, jest, jak sądzę, dużo mniej sympatyczne.

Mówię " Chyba"...

Ależ koleżanki, Inna może nie wyraża sięzbyt jasno, ale ma rację.
Płód nie odczuwa bólu. Prędzej odczuwa go matka.

F.

To zależy, w którym miesiącu. Nie wiem, jak jest dokładnie (poszukam), ale w 7-8 miesiącu ciąży dziecko na pewno już odczuwa (cały układ nerwowy się kształtuje), więc nie przesadzajcie w drugą stronę. Może nie jest do końca świadome, ale odczuwać - jak najbardziej.

Ale w 7 - 8 miesiącu ciąży aborcja jest zabroniona.
Więc absolutnie nikt nie przesadzał w drugą stronę.

F.

A jednak! W 3-4 miesiącu dziecko już odczuwa, poszperałam i znalazłam.
Hm?

Inna sprawa, że do tego dobra byłaby narkoza. Jak dać narkozę matce, to płód także będzie spał i nic nie poczuje. A jeszcze lepiej znieczulenie. Wszystko da się załatwić metodami pokojowymi, bez piły mechanicznej.

Narkoza? O tym nie myślałam. Tak, w sumie byłoby to dobre rozwiązanie gaszące wszelkie sprzeciwy na temat bólu (i matki, i dziecka).

Zdumiewający jest fakt, że w tym temacie zawsze o opcji narkozy nikt nie pamięta... a przecież to by mogło załatwić sporo problemów.

Gdyby pozostawiono mnie w sytuacji, w której aborcja byłaby jednym z rozwiązań, prawdopodobnie zrobiłabym to, nie kwapiąc się zbytnio, by się zastanowić. Ponadto uważam, że usunięcie zlepki komórek, nie jest złem. Dałabym owej duszyczce, ledwo wykształconej, wysublimowaną ścieżkę do nieba, niech pędzi.
Aczkolwiek gdy słyszę, że ktoś inny to robi, bulwersuję się. Czy to nie paradoksalne?

Nie wiem, czy paradoksalne, jak dla mnie raczej hipokryzja. Podobna do tej, gdy żony psioczą na prostytutki. Przecież w znakomitej większości robią to samo, co panie spod latarni, tylko że decydują się na jednego sponsora.

Odnawiam temat, ponieważ na forum przybyło nam użytkowników i miło będzie wznowić dyskusję.