A co nas cieszy?

351?! To co to był za [po]twór? %-)

Ha! Mam z polskiego na bank, z religii(ateistka ^^), z matmy i innych...
Nie chcę zapeszać, ale może będę miała 6.0

Szalona_Truskawa napisał:

Ha! Mam z polskiego na bank, z religii(ateistka ^^), z matmy i innych...
Nie chcę zapeszać, ale może będę miała 6.0

O lol. Gdzie ty chodzisz, że to możliwe? xD

uniwers napisał:

351?! To co to był za [po]twór? %-)

To był straszny potwór, nie pytaj nawet, bo się tego wstydzę koszmarnie - zgraje wampirów-elfów w podziemiach, gdzie jest ustrój totalitarny i łowcy i tropiciele wampirów-trupów wśród ludzi, a w ogóle sam rodzaj elfów-wampirów to potomkowie Atlantów i w ogóle, a główna bohaterka miała 13 tysięcy lat, o! I łowiła wampiry-trupy. Chociaż przede wszystkim zajmowała się urzekaniem ludzi. To było niczym nie zmącone dno. I baaardzo mnie cieszy, że już takich bzdetów nie piszę...
EDIT: przepraszam, nie 351, a 358 stron.

Nie ilosc, a jakos sie liczy : p Jedna z lepszych ksiazek sf w historii (Wehikul Czasu Wellsa) ma dokladnie 100 stron.
A ja mam 60 stron mojego projektu, i to jest jakies 20 procent calosci.

Fabryka bezkresnych snów jest książką dziwną, bardzo dziwną, najdziwniejszą, jaką czytałam, ale ciekawą.
Stepowanie do najłatwiejszych nie należy, lecz wprawia w dobry nastrój.

Cieszy mnie wszystko, dosłownie i w przenośni. Wpadłam w jakąś manianę i wszystkim za wszystko dziękuję. Ma się te grzeszki, a - no cóż, niedługo sie pożegnamy.
Nie pozwolę sobie zabrać tego co mam, w czym wytrwam, wytrwam na pewno. To postanowienie też mnie cieszy.
Co jeszcze? Porozwalałam książki po kątach by móc sobie spokojnie poskakać przy muzyce, następnie przez dobre pół godziny leżałam zziajana na podłodze.
Znalazłam kilka niezapominajek, kocham je, bo mi przypominają jej oczy. W ogóle wszystko jest naj., chociaż mnie poniżyli, upokorzyli, widziałam uśmiech ich tryumfu, bezczelne *****. Je to najwyraźniej bawi, za to mnie bawiło kiedy po prostu się roześmiałam w głos i stwierdziłam, iż to co one o mnie sądzą nie obchodzi mnie ani trochę, a im mina z deka zrzedła.
Kolejny fałszywy lachon, jeszcze miał czelność się ze mną drażnić wrrrr... szkoda, ze znajdowała sie z daleka ode mnie, bo po prostu źle by się to dla niej skończyło. Przynajmniej było mi do śmiechu kiedy patrzyłam jak się wysila żeby napsuć mi trochę krwi. Bo mnie to ich podejście śmieszy.
Wzięło mnie na słowotok, chłodno dzisiaj - też dobrze. Widziałam się z Dorotą, było miło i dostałam butem w nos ^^
Mam trochę z wariatki, nawet trochę dużo ; p

Masa pomysłów. Chęć działania. Nowe rzeczy. I jakoś sympatyczniej jest w moim otoczeniu.
Jeszcze tylko jutro, potem względna wolność.
I chce mi się skakać.
I w ogóle.
Uśmiecham się.

To chyba dobrze?

Jest się z czego cieszyć. Jutro zakupy. Dziś piątek czyli zaczyna się weekend. Paulina przyjedzie. W niedziele na basen. Wakację są już 6 metrów ode mnie. A i jeszcze pogodziłam się z NIĄ ; *

Nie posiadam się ze szczęścia. Naprawdę piszę. Wreszcie wróciłam do projektu. I mam wszystko rozplanowane w głowie i nawet przenoszenie tego na papier nie jest trudne.
Nareszcie.

I słuchałam nagrań swojego głosu sprzed pół roku i dzisiejszych.
Jest o wiele lepiej i czuję, że o wiele lepiej kontroluję wokal. Czekam na następną próbę zespołu (bo mamy z S. 3 nowe kawałki).

Może On się ze mną umówi.

Jest dobrze. ^ ^

Brawo! Też się cieszyłam, jak nieco opanowałam swój głos... ale później naszło mnie wielomiesięczne zapalenie gardła i nie wracałam do wcześniejszego wycia.

Już tylko dwa przedmioty do zaliczenia!

Wszystkie oceny gładko wystawione, toteż mogę bez reszty oddać się pisaniu, książkom i muzyce. Ach!

przebiegłam dziś dwa kilometry!
pięć kółek po 200m. potem przerwa. a następnie kolejne pięć!
ale zadowolona jestem (;

Dałam mamie melisę, i chyba podziałała.

Kam napisał:

przebiegłam dziś dwa kilometry!
pięć kółek po 200m. potem przerwa. a następnie kolejne pięć!
ale zadowolona jestem (;

*zazdrości*
Nie wiem, kiedy ja dojdę do tego poziomu. Najwcześniej za dwa tygodnie, jeśli będę intensywnie trenować.

Ha! Dzisiaj niewielki dystansik (od pewnej szkoły do pewnego przejścia podziemnego) zrobiłam w 1:36:66. Czuję się bardzo mrocznie z tą świadomością.

Piękny dzień, byłam z Pauliną u Weroniki. Szalałyśmy. Potem z Wer spotkałyśmy takie zajebiste ciaaastka, że szook. Ja chcę jeszcze raz!

Napisałam dzisiaj najlepszą scenę od czterech miesięcy. To bardzo źle, jak mam romans z własną pisaniną?

3:14 a ja jeszcze na nogach

Podstrefa druga "Powrotu" wrzucona w komp, teraz tylko podrasować i wrzucić. Będzie jazda.
Drink Up My Hearties!

Fat Cat napisał:

To bardzo źle, jak mam romans z własną pisaniną?

Nie źle, może nawet będą z tego dzieci (;

Mam lody waniliowe z wanilią z Madagaskaru <3

Jezu, Sellene, a skąd masz takie cudo? : o