A co nas cieszy?

a ja, jako maniaczka piłki siatkowej mężczyzn, wreszcie mam prawo się cieszyć, bowiem JESTEŚMY MISTRZAMI EUROPY!

Taa, uradowany krzyk ojca było słychać w całym domu. Hyhy

Cieszy mnie to, że osiągam wszystkie cele, jakie sobie postawię, gdyż dzięki temu mogę "sięgać" po następne.
A poza tym NADAL mam wakacje, a studiowanie z tego, co się orientuję, jest zajebiste.

w sumie zwykły dzień, ale mam naprawdę dobry humor : )
w szkole nie było najgorzej, wysępiłam szóstkę za projekt, na przerwach masa śmiechu. póki co dwa pierwsze dni minęły szybko, oby nic się zmieniło.
ja chcę już weekend, chyba jak każdy.

diagnoza wejścia z polskiego zaliczona na 4 z czego jestem cholernie zadowolona.
a poza tym jutro już środa więc o jeden dzień bliżej do weekendu. Wesoly

W głowie mi się kręci, tyle emocji, świruję i się cieszę i ogólnie prawie jestem nieprzytomna, a jednocześnie skaczę. Znam imię, nazwisko, mam dwa zdjęcia, ale z kolei gdybym zaczekala i nie wracala do domu, tobym go spotkała, ale teraz będę więcej w tych okolicach łazić i ogólnie. Kurde, ale już mam niadzieję, że ta pustka zniknie i będzie lepiej i ogólnie będzie super, bo musi być, a kiedyś też go kilka sekund na żywo widziałam, no i wszystko się ułoży. Podobno on jest straszny jajcarz, ale to wiem, bo tak ja i ja już nie mogę. Przepraszam, że ja w kółko o tym wszystkim gadam, ale muszę się wyładować, bo mi już wszystko wiruje.

czuję się jak pięciolatka, która cieszy się z najdrobniejszych rzeczy. wesoło mi, dobrze mi. przetrwać jutro, wieczorem mały melanż, potem On, sobota On, niedziela impreza : )
czego chcieć więcej ?

Jacek prawdopodobnie wychodzi ze szpitala w sobotę, boże, ale mi brakowało tych rozmów z nim (godzinne odwiedziny się nie liczą, to nie to samo :>)

Jupi! A jednak w ciąży nie jestem! Jezyk

do końca tygodnia siedzę w domu, łikend zapowiada się baaardzo przyjemnie : )

łikend zapowiada się zajebiście! już się nie mogę doczekać jutra. no a poza tym mamy już plany na ferie, podbijamy kraków! (albo wrocław)

mam fajną rangę, kupiłam sobie śliczne trampki i kurtkę, za jakieś 3 godzinki widzę się z S. : )
dobrze jest, noo.

chyba wychodzę z rozbicia, które trwało od początku września. to całkiem miłe.

14.10: Święty spokój, przynajmniej od strony hormonalno-romansowej. Chyba efekt szoku, gdy koleżanka zapowiedziała, że mnie zeswata. Ale dobrze mi z tym, bardzo dobrze. Miło patrzeć na ludzi i nie oceniać ich urody bez przerwy.

Edycja z dnia następnego: mimo bólu brzucha, wraca mi huraoptymistyczny, nieco obłąkańczy nastrój. Obłąkańczy, bo nawet mi nie przeszkodziło w pogodzie ducha otrzymanie dwóch ślicznych dwójek, a nagła kartkówka wywołała radochę, porównywalną z taką, jaką się ma, gdy się widzi przezabawny cyrk.
Czyżby zima wisiała w powietrzu?

Edycja z 22.10: No dobrze, rozchwianie mi się włączyło, ale że w brzuchu grzeje guayusa, tom pogodna. Lubię guayusę.

cieszą mnie moje oceny z polskiego, cieszy mnie 5 z matematyki, cieszy mnie jutrzejszy dzień, cieszą mnie płatki, które właśnie jem, cieszy mnie piosenka, której właśnie słucham- o tak, patrzę na świat przez różowe, gejowskie okulary : )

Schudłam. Takie mam przynajmniej poczucie. Jeszcze tylko znajdę kilka razy w tygodniu po dwie godziny na ćwiczenia i będę chudnąć jak sto pięćdziesiąt. Wcale mi nie przeszkadza, że to mi zakrawa na męską bulimię, mi się całkiem tak podoba.

jadęęę naaa happysad!1111!!!!!!!!!!!!!!!!

i kocham was wszystkich.

Ha, byłam na domówce, gdzie nikogo nie znałam, teraz znam, wypiłam sześć kolejek plus obaliłam wino (rekord, normalnie padam po trzech kolejkach) i chociaż pewien pan wcale mnie nie chciał, to dzięki innemu, jak poszłam spać, to było mi cieplutko. I spędziłam pół imprezy w zakoszonej pewnemu panu koszulce, aczkolwiek pod koniec musiałam ją oddać. Ale i tak okej.
Dobra impreza, dobry weekend.

Żebym tylko w tym momencie nie zastanawiała się, jakby wyglądał Zły Wykładowca, rzygający z głową w kiblu. Albo na megakacu. I żebym po nocy do koleżanki nie pisała, że go uwielbiam i że zaiwanię mu sweter.
Ale to też było fajne xD

zaliczyłam sprawdzian Wesoly

Mam z głowy. A co będzie z chemią na szczęście się nie liczy, bo nie ma żadnych konsekwencji. Fuks. Byłam w jakimś kosmicznym budynku - połączenie szpitala, laboratorium z biurowcem, stuknięty architekt i oglądaliśmy na tym wydziale wystawę win tamtejszej produkcji. xD

Czwartek bez dwójki to czwartek stracony. Ale wcale mi nie jest źle z powodu straconego czwartku ^^

Generalnie: głupawkoeuforia. Nie pytajcie czemu. Sama zaczynam się zastanawiać.

No właśnie u mnie ludzie nie potrzebnie się podłamują, a w nagrodę otrzymują tyle cudownych czwartków. Jezyk

A ja dostałam trzy i mi ukradło czas, bo cztery i pół godziny strawił transport w różne części Krakowa, ale ostatecznie trafiłam. Nogi bolą, a jutro zabawa i wieczorem wielki powrót i następnego dnia i czekolada w miłym towarzystwie dwójki vipów, bo awansowali, bo znaleźli się u mnie na nowej liście gg ze szczególnym uwzględnieniem. Ucieszyli się bardzo. : P