A co nas cieszy?

Nauczyłam się już chyba dostatecznie panować nad smutkiem, przytępiać ból psychiczny umysłem, uspokajać się w kilka sekund, zmywać z siebie żal, złość, frustrację i postępującą samotność z taką lekkością, jakby... jakbym już nie była sobą, jedynie obserwatorem - jakbym zawisła gdzieś nad swoim ciałem i jedynie patrzyła. Często mam czysty umysł, jedynie wykonuję daną czynność, nie wiem jak jest ze skupieniem, okaże się we wrześniu.
Cóż, teraz mogę zacząć pracować nad dolegliwościami fizycznymi, kto wie, może i w tej dziedzinie zdarzają się cuda.

Chociaż może powinnam iść do lekarza? Może to nie jest normalne.
Ale jakie miłe... Czujesz, że idzie rozpacz i zwyczajnie spoglądasz jej w oczy i mówisz nie.

edit. właściwie to każdy powinien się tego nauczyć. radość jest nieopisana ^ ^

Pobiłam rekord! Przypadkiem okazało się, że czytam naraz 8 książek, w porywach do 9. I mi się nie miesza!
Ale może to dla tego, że to jedna powieść, dwie biografie (ludzi kompletnie odmiennych) i reszta to astrologia bądź wstęp do religioznawstwa : P

Zrobiłam sobie szablon w paincie. xD Jest taki kolorowy i rozweselająco się prezentuje na blogu...
Truskawko mi kiedyś tak wyszło, że wykasowałam sobie myśli przez przypadek. Dosłownie i nawet do tej pory wszystko, gdy mi brak słów, rozważam jakimś alfabetem obrazkowym. Z uczuciami nigdy nic nie robiłam, zwykle same się układają w różną mimikę. Tylko stosuję się do metody, że wszystko zależy od myśli, więc nie mam z tym zwykle problemów, bo mnie one rozśmieszają. Serio, co pół godziny wybucham śmiechem. Fajne jest takie kręcenie sterem. : P

Cieszy mnie, że niektórym zostały jeszcze dwa tygodnie wakacji, a ja mam dodatkowy mieeeesiąąąc ^^

A ja się cieszę, że zostały dwa tygodnie. Bo mam co robić, i będę wykorzystywać czas, a dłużej bym nie wytrzymała. Jestem zbyt ciekawa zmian Wesoly

A ja mam miesiąc i dwa tygodnie, hyhy. I to mnie cieszy.

Malario, ja też tak chcę ! ;___;

co mnie cieszy ?
to, że jutro widzę się z P.
cholernie się za nią stęskniłam, no, a jutro będziemy mieć dla siebie jakieś pięć godzin ^^
oh yeah.

KUPIŁAM! Nareszcie, po tygodniu poszukiwań, udało mi się znaleźć wymarzoną matę do tańczenia Wesoly

Wprawdzie shipping z USA kosztuje więcej, niż sama mata (60$, olaboga), to jest to warte wysiłku.
Szkoda tylko, że wczoraj się poddałam, i zamówiłam matę z innego systemu... Cóż, będę miała dwie ^^

O zgrozo. Lubię moje buty na obcasie. Odkąd włożyłam do nich wkładkę, neutralizującą fakt złamanej podeszwy, są tak cholernie wygodne i tak wspaniale mi się w nich chodzi, że padł ostatni bastion męskości i Malaria w butach na obcasie się pojawia wśród ludzi.
Ale strasznie mnie to cieszy. I chodzenie na nich jest takie proste!

cieszy mnie wypad z tymi moimi i z Nim : )
pół dnia razem- faaaajnie.

no, i mam nadzieję, że pogoda się poprawi...

*śmiech a la doktor Frankenstein* Stworzyłam Dorianę! Muahahaha!

Doriana mnie przeraża. Mimo wszystko, mimo iż jest moim totalnym alter ego, mimo iż prowadzi życie takie, jakie bym chciała, Doriana mnie przeraża. Jest nieludzka, straszna, powiedziałabym nawet: upośledzona emocjonalnie i społecznie, ale mimo to jest to jedna z postaci, z którymi czuję się najbardziej związana. Wyprzedza ją tylko Igor, którego w realnym życiu pewnie bym zatłukła, bo nie znoszę takich ludzi.

jutro radioheaaaaaaaaad! hahahahahaha!
jaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsięjaramsię UHUHU!

jej, też bym chciała na radiohead *-*

jakoś mi wesoło, nie biorąc pod uwagę tego co mam na twarzy.

Nie zerwawszy uprzednio z dziewczyną, z którą w związku się od jakiegoś czasu duszę, ale z którą obecnie nie mogę zerwać bo nie ma jej w Irlandii, flirtuję i spotykam się na wieczór z pewnym bardzo interesującym samcem.

To chyba trochę puszczalskie, ale cóż.

Cudownie mi się śpiewa z tą chrypą od fajków. Pewnie to brzmi nadal fatalnie, ale śpiewa mi się strasznie przyjemnie. A raczej wyje.
Chociaż muszę przyznać, że po nagraniu się, łatwiej mi z chrypą wyeliminować pretensjonalny zaśpiew przez nos.

cieszy mnie:
- to, że w szkole nie było najgorzej
- to, że wczoraj spędziłam fajny wieczorek z S.
- to, że pogodziłam się z koleżankami
- to, że weekend zapowiada się fajnie : )

Byłam dzisiaj na 200 rocznicy urodzin Słowackiego. I muszę przyznać, że było całkiem zabawnie xd A poza tym w szkole całkiem przyjemnie. Jestem zadowolona z życia Wesoly

Po wielu starciach i wysiłkach zalogowałam się do USOSU i nie muszę się spieszyć z wyjazdem do Krakowa. Uff... A więc mogę się uspokoić, bo wszystko gra.

złapałam dwie pierwsze piątki i dziś J. ma mi przynieść swoje pyszne, orzechowe ciasteczka.
jest się z czego cieszyć : )

Pokój wprawdzie zabajzlowiony jeszcze bardziej, ale skończę tylko porządkować szafkę i mam gdzie wsadzić tę wielką stertę książek i podobnej wielkości stertę ciuchów. A jak sterta zniknie, to mam gdzie ćwiczyć. A jak ćwiczę, to chudnę. A im chudsza jestem, tym więcej bransolet na łapie mi się mieści!

Chociaż sam fakt, iż sprzątam od trzech dni bez marudzenia, wybitnie świadczy o tym, że nawet dla samej siebie jestem kompletnie nieprzewidywalna O_o wzięłam się za działalność w sytuacji kompletnej nudy, którą odkąd pamiętam spędzam na siedzeniu tępo przy kompie i nudzeniu się przy grach. I poszło bez wielkiego emocjonalnego bum i nie skończyło się na zrobieniu jeszcze większego bajlzu...