A co nas cieszy?

Też się podzielę radością : p
Nie taki diabeł straszny, jak go malują - o traceniu wagi tu mowa. Ledwie 2 tygodnie zdrowiej i skromniej się odżywiam ćwicząc przy tym porządnie z 3 razy w tygodniu (WF-u nie liczę, WF w nasdzej szkole to jakaś kpina), a schudłam 3 kilo. O wiele bardziej się sobie podobam, i że tak się skromnie pochwalę, mam fajne nogi (to nie jest autoreklama, tylko satysfkacja! ; p). Schudnąć zamierzam jeszcze z 2 kilo, a potem w planach mam utrzymać wagę. Jeśli ktoś ma podobne chęci radzę zdać się na głos rozsądku - śniadanie koniecznie, najlepiej coż zbożowego i owocowego (w moim przypadku sprawdza się owsianka z owocami), bo energii z błonnika starcza aż do lunchu. Ten już większy, byle lekkostrawny, zamiast deseru owoc, jogurt. W okolicach szóstej ew. mały obiad z warzywami, jeśli do siódmej to płatki, najlepiej organiczne. Po siódmej nie jemy, chyba że jabłka. Słodycze są dozwolone po porządnym treningu (tu wręcz konieczne) a jeśli takiego nie ma, raz czy dwa razy na tydzień.
Kot zabawia się w dietetyka, muahaha.

Ja od kwietnia schudłam 12 kilo. Nie stosowałam żadnej diety, po prostu nie podjadałam między posiłkami i nie obżerałam się, nie jadam również słodyczy. Trenowałam jak przedtem.
I również podobam się sobie. ; )

weekend! x)
dziś się widzę z Nim x*

właśnie, weekend.
nie będę się przez dwa dni z nimi widzieć.
jest, jest, jest! *skacze z radości*

WOŚP WOŚP WOŚP Wesoly

Fajnie było.

Gadam z najbardziej pokręconą i pełną wyobraźni dziewczyną jaką znam XD
Jest genialnie. Jeju, jak mi brakowało tych nienormalnych rozmów o grzecznych dredach zaczepiających ludzi, o księżach, fetyszach i psychopatach.

dostałam celujący z testu z biologi xD
łahaha.

Pomijając drobne niedociągnięcia, to udało mi się znaleźć towarzysza.
Nie, nie męża, takiego kolegę do gadania na przerwach.
Musze dodać, że w moim przypadku to prawdziwy sukces.

(cholera, tylko do lutego go nie zobaczę)

Jippi, farbowanie ciuchów ^^

O, czyżbyś mówiła o o tie-dye? Jeśli tak to naucz mnie, mistrzu, bo chcę wiedzieć jak to się robi : p

aaa... nie całkiem, to dopiero moje drugie farbowanie : P Ale dążę do perfekcji, wiążę różnorakie węzły na ciuchach i wychodzą całkiem sympatyczne ciapki.
Ale już mam nauczkę: nigdy nie farbuj na zielono, jeśli rzeczy nie są żółte. Wyjdzie niebieski, na dodatek w brzydkim odcieniu.

Ale generalnie każdy efekt jest dla mnie względną tajemnicą dopóki nie wyjmę ciuchów z garnka (no bo najtaniej wychodzi kupić taką farbę, co to się w niej ciuchy gotuje). A że farba w sumie farbuje tylko jedną-dwie warstwy, to jak odpowiednio pozwijać, zasupłać, to wychodzą ciekawe wzorki.

coraz bardziej Go kocham,
a ostatnio to jest cudownie, noo x)
i urodziny za 11 dni, a ferie za 14.
<skacze>

A ja już mam ferie. Jak miło.
Odpocznę sobie trochę.

tydzień do urodzin.
rozmowa z Nim, jak zwykle, poprawiła mi humor.
kocham moich przyjaciół i teraz, tak naprawdę zaczynam ich doceniać x)

dwa dni i weekend.

Na siedem dni mam pięć wolnych muahaha. Algebra i filozofia zaliczone. Pomijając czas, kiedy trzeba zakuwać i skrobać kolokwia/egzaminy, bardzo lubię studiować.
Zuuuuuuuuuuuuuuuuuo0o0o0o0o0o0o0000000000oooooooooo0!

Ano, studia. Sama już się nie mogę doczekać aż pójdę na uniwerek, chociaż do tego jeszcze 4 lata, jeśli się dostanę. Ale przyszły ostatnio moje stopnie, i - z serii 'Kot się narcystycznie chwali' - biorąc je za prognozę mała matura nie powinna być problemem - z angielskiego, literatury, geografii, sztuki i z religii (nie wiem jak to możliwe, przecież w pytaniu o Królewsto Boże odpowiadałam esejem o socjalistach i Baracku Obamie) mam szóstki, z niemieckiego szóstkę plus. Z Chemii, Biologii i Fizykii pięć, z matematyki, najsłabiej - bo cztery. Ale jak na takiego lenia jak ja, to całkiem całkiem.

Kurde, nie mam pojęcia, co bym zrobiła bez sztuki. Biada każdemu, kto nigdy jej na poważnie nie spróbował - to jest najgenialniejszy przedmiot na świecie, kropka.

Przedostatni powód do radochy - inspiracja. Takiego pomysłu na uniwersum, atmosferę, postaci i fabułę jeszcze nie miałam. Narazie jestem jeszcze na fazie obracania pomysłu w głowię i przez jeszcze jakisczas tak będzie, ale dzięki wenie chodzę jak na haju. Chociaż to, że spodnie sprzed trzech tygodni wiszą na mnie jak worek też mnie cieszy, bo jakoś się udało zrzucić ten tłuszcz ze Świąt. Zasada na chdunięcie okazała się prosta - mniej żreć.

Mniej żreć działa, potwierdzam. Rok temu w półtora tygodnia schudłam z 2-3 kilo.

Nawet wyszła (jako-tako) ta szafa, nie jest aż tak źle z tymi proporcjami. Chociaż mogło być lepiej.
Gorzej, że jakoś tak nie mam pomysłu, a czas leci.

Po dwóch godzinach męki udało mi się ustawić możliwość wybrania niemieckiego układu klawiatury. W sumie udało się dość szybko, ale potem szukałam umlautów.
I znalazłam!
Üäö!

Fat Cat napisał:

Nie taki diabeł straszny, jak go malują - o traceniu wagi tu mowa.

A żeby tak jeszcze łatwo było przybrać na tej wadze z przemianą materii konia wyścigowego ; p
Dobra, wyleczyłam się z anemii to teraz mi wsio.

Wszystko mnie cieszy, szczerze mówiąc. Bo kiedy już nic się nie da wycisnąć z nudnej rutyny, wystarczy wyłączyć myślenie i dać upust głupawce.

Pihuu! Moja indyjska bluzeczka, dotąd o wiele za mała i za ciasna jest już prawie dobra! Jeszcze tylko odrobinę schudnę i będzie perfekcyjnie. Od dziś naprawdę nie jem słodyczy! *powiedziała, zeżarłszy roczne zapasy pierniczków i czekolad*
I wreszcie będę mieć trochę porządku w szafkach. A jak w szafkach nie będzie niepotrzebnych ciuchów, będę miała gdzie trzymać książki! *patrzy na obecnie już sześć ogromnych stert książek na podłodze*